Przedszkole zorganizowano dnia 15 września 1945 roku w budynku PCK obecnie lewe skrzydło LO. Organizatorką, kierowniczką i wychowawczynią była Jadwiga Ryfka. Do przedszkola zgłoszono 18 dzieci i liczba ich utrzymywała się w granicach do 25, aż do roku 1948. W roku 1946 przedszkole zostało przeniesione do budynku przy ulicy Koszalińskiej 11. Przedszkole było jednooddziałowe, a w roku 1950 przedszkole liczyło dwa oddziały. W 1952 kierowniczką była ob. Plota...
NASZA KADRA
Przedszkole zatrudnia 12 nauczycielek oraz 14 pracowników administracji i obsługi. Wszystkie nauczycielki mają przygotowanie pedagogiczne oraz nieustannie podnoszą swoje kwalifikacje zawodowe, poprzez udział w różnego rodzaju kursach doskonalących, konferencjach metodycznych i szkoleniach zawodowych.
Dyrektor przedszkola – mgr Danuta Surmacz
Wicedyrektor przedszkola - mgr Teresa Borowska
KADRA PEDAGOGICZNA
Wśród naszej kadry jest 8 nauczycieli dyplomowanych, 2 nauczycieli mianowanych oraz 2 nauczycieli kontraktowych.
mgr Danuta Surmacz – dyrektor, nauczyciel dyplomowany
mgr Teresa Borowska – wicedyrektor, nauczyciel dyplomowany pracujący Metodą Dobrego Startu, ponadto prowadzi zajęcia z gimnastyki korekcyjnej
mgr Anna Wcisło – nauczyciel dyplomowany pracujący metodą prof. B. Rocławskiego - glottodydaktyka
mgr Renata Pauksztełło – nauczyciel dyplomowany stosujący nowatorską metodę pracy z dziećmi - wczesna nauka czytania i pisania już od 3 roku życia
mgr Katarzyna Adamecka – nauczyciel dyplomowany, zajęcia prowadzi metodą Ireny Majchrzak, czyli odimienna metoda nauki czytania
mgr Ewa Szyca – nauczyciel dyplomowany również w swojej pracy stosuje metodę Ireny Majchrzak, ale dodatkowo prowadzi zajęcia informatyczne
mgr Ewa Anusik – nauczyciel dyplomowany prowadzi zajęcia stosując glottodydaktykę
mgr Ewa Zając – nauczyciel mianowany, prowadzę zajęcia z glottodydaktyki, często stosuje zabawy z chustą animacyjną Klanza, ubiega się o tytuł nauczyciela dyplomowanego
mgr Magdalena Zmuda - Trzebiatowska - nauczyciel kontraktowy ubiegający się o stopień nauczyciela mianowanego, prowadzi zajęcia z języka angielskiego, stosuje na zajęciach zajęcia z kinezjologii edukacyjnej
mgr Wioletta Małkiewicz - nauczyciel kontraktowy, uczy dzieci języka angielskiego i nie tylko
Monika Grabias - nauczyciel stażysta, ukończyła pedagogikę wczesnoszkolną i przedszkolną z logopedią i językiem angielskim, prowadzi profilaktykę zajęć w zakresie gimnastyki buzi i języka
KADRA ADMINISTARCJI I OBSŁUGI
Intendentka: Mariola Bill
Pomoc nauczyciela:
Adela Zmuda Trzebiatowska
Obsługa:
Elżbieta Jastrzębska, Iwona Płonkiewicz, Tadeusz Surmacz, Wiesław Wysocki, Bukowska Emilia, Grabowska Halina, Irena Zwirdowska, Joanna Popik
Dyrektor przedszkola – mgr Danuta Surmacz
Wicedyrektor przedszkola - mgr Teresa Borowska
KADRA PEDAGOGICZNA
Wśród naszej kadry jest 8 nauczycieli dyplomowanych, 2 nauczycieli mianowanych oraz 2 nauczycieli kontraktowych.
mgr Danuta Surmacz – dyrektor, nauczyciel dyplomowany
mgr Teresa Borowska – wicedyrektor, nauczyciel dyplomowany pracujący Metodą Dobrego Startu, ponadto prowadzi zajęcia z gimnastyki korekcyjnej
mgr Anna Wcisło – nauczyciel dyplomowany pracujący metodą prof. B. Rocławskiego - glottodydaktyka
mgr Renata Pauksztełło – nauczyciel dyplomowany stosujący nowatorską metodę pracy z dziećmi - wczesna nauka czytania i pisania już od 3 roku życia
mgr Katarzyna Adamecka – nauczyciel dyplomowany, zajęcia prowadzi metodą Ireny Majchrzak, czyli odimienna metoda nauki czytania
mgr Ewa Szyca – nauczyciel dyplomowany również w swojej pracy stosuje metodę Ireny Majchrzak, ale dodatkowo prowadzi zajęcia informatyczne
mgr Ewa Anusik – nauczyciel dyplomowany prowadzi zajęcia stosując glottodydaktykę
mgr Ewa Zając – nauczyciel mianowany, prowadzę zajęcia z glottodydaktyki, często stosuje zabawy z chustą animacyjną Klanza, ubiega się o tytuł nauczyciela dyplomowanego
mgr Magdalena Zmuda - Trzebiatowska - nauczyciel kontraktowy ubiegający się o stopień nauczyciela mianowanego, prowadzi zajęcia z języka angielskiego, stosuje na zajęciach zajęcia z kinezjologii edukacyjnej
mgr Wioletta Małkiewicz - nauczyciel kontraktowy, uczy dzieci języka angielskiego i nie tylko
Monika Grabias - nauczyciel stażysta, ukończyła pedagogikę wczesnoszkolną i przedszkolną z logopedią i językiem angielskim, prowadzi profilaktykę zajęć w zakresie gimnastyki buzi i języka
KADRA ADMINISTARCJI I OBSŁUGI
Intendentka: Mariola Bill
Pomoc nauczyciela:
Adela Zmuda Trzebiatowska
Obsługa:
Elżbieta Jastrzębska, Iwona Płonkiewicz, Tadeusz Surmacz, Wiesław Wysocki, Bukowska Emilia, Grabowska Halina, Irena Zwirdowska, Joanna Popik
MISJA PRZEDSZKOLA
Przedszkole pełni funkcje opiekuńcze, wychowawcze i kształcące. Wspomaga wszechstronny rozwój dziecka odpowiednio do jego indywidualnych potrzeb i możliwości. Tworzy bezpieczne warunki do wspólnej zabawy i nauki.
Promuje dbanie o zdrowie i zachowania przyjazne przyrodzie, buduje poczucie tożsamości regionalnej i narodowej, rozwija kompetencje społeczne, a także uczy odróżniania dobra od zła. Pełni również funkcję doradczą i wspierającą działania wychowawcze wobec rodziców. Celem edukacji przedszkolnej jest osiągnięcie przez dziecko stanu gotowości do podjęcia nauki w szkole podstawowej.
Przedszkole Miejskie nr 1 w Miastku zatrudnia kadrę pedagogiczną mającą wysokie kwalifikacje pedagogiczne, a także kwalifikacje specjalistyczne: logopedę, specjalistę w zakresie gimnastyki korekcyjnej, lektora języka angielskiego. W celu tworzenia nowych perspektyw rozwoju oraz kreatywnego rozwiązywania pojawiających się problemów powołano zespoły zadaniowe ds.: statutu, promocji i ewaluacji. Kadra tworzy życzliwą i rzeczową atmosferę współdziałania. Systematycznie doskonali organizację i przebieg procesów wspomagania oraz edukacji dzieci. Dyrektor motywuje nauczycieli do pracy na wysokim poziomie poprzez uruchomienie procedury oceniania i nagradzania.
Pomieszczenia przedszkolne, wyposażenie przedszkola, w tym środki dydaktyczne, pozwalają na realizację przyjętych programów. Nowoczesne meble i kąciki zainteresowań oraz atrakcyjne zabawki zachęcają do swobodnej zabawy. Teren przedszkolny sprzyja zabawom na powietrzu oraz prowadzeniu obserwacji przyrodniczych.
Stosowane metody i formy pracy są nowoczesne i zapewniają wychowankom atrakcyjny, twórczy i aktywny sposób na osiąganie sukcesów rozwojowych.
1. Metody czynne:
- metoda samodzielnych doświadczeń,
- metoda kierowania własną działalnością dziecka,
- metoda zadań stawianych dziecku,
- metoda ćwiczeń utrwalających.
2. Metody oglądowe:
- obserwacja i pokaz,
- osobisty przykład nauczyciela,
- udostępnianie sztuki/dzieła plastyczne, przestawienia teatralne, ilustrowane artystycznie utwory literackie, koncerty muzyczne.
3. Metody słowne:
- rozmowy,
- opowiadania,
- zagadki,
- objaśnienia i instrukcje,
- sposoby społecznego porozumiewania się,
- metody żywego słowa.
Ponadto codzienną praktykę pedagogiczną wzbogacono o nowatorskie toki metodyczne:
- metoda glottodydaktyki Bronisława Racławskiego,
- praca indywidualna z dziećmi metodą Marii Monressorii,
- pedagogika zabawy „Klanza”,
- twórcze metody aktywności ruchowej: K. Orffa, R. Labana, Kniessów,
- „Ruch rozwijający” według Weroniki Sherborne,
- metodykę nauczania matematyki wg E. Gruszczk-Kolczyńskiej, E. Zielińskiej,
- aktywne słuchanie muzyki Batti Strauss,
- techniki relaksacyjne,
- na zajęciach języka angielskiego wzorowanie się na metodzie Helen Doron.
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Porady dla Rodziców
Witam Państwa, Rodziców naszych przedszkolaków i namawiam do lektury tego, nazwijmy umownie, poradnika. Do napisania jego skłoniły mnie kilkuletnie obserwacje dzieci w przedszkolu, w ramach prowadzonej terapii logopedycznej. Mając ponadto wieloletnie doświadczenie pracy w placówce pedagogicznej zajmującej się problemami rozwoju, wychowania oraz funkcjonowania dzieci i młodzieży, myślę, że mogę się podzielić z Państwem wieloma spostrzeżeniami, przekazać wartościowe wskazówki i uczulić na wiele ważnych spraw w wychowaniu dziecka.
Mam świadomość, że nie odkrywam tu niczego absolutnie nowego, zupełnie nieznanego . Większość z tych informacji, wskazówek, zasad i prawd dotyczących wychowania dziecka u każdego z nas gdzieś tam w świadomości funkcjonuje. W tym poradniku mam zamiar jedynie je wydobyć, przypomnieć, uświadomić, nieco uporządkować, nadać im znaczenie i skłonić do przemyśleń nad nimi.
Okres przedszkolny, czas , zdawałoby się, pełnej beztroski i swobody jest bardzo ważnym etapem życia człowieka, a niestety, dość często niedocenianym. Jakoś nie bierzemy tak na serio zasłyszanych gdzieś w radiu czy telewizji informacji typu: „ Pierwsze pięć lat życia człowieka może zadecydować o jego przyszłości”. Wydaje się często, że przecież wszystkie błędy tego okresu można będzie kiedyś naprawić, bo jest na to dużo czasu. Jest to błędny i bardzo niebezpieczny pogląd. Życie i wieloletnie badania specjalistów z dziedziny psychologii, pedagogiki oraz medycyny potwierdzają znaczenie tych pierwszych pięciu lat życia. Na tym etapie rozwoju zaszczepiamy dziecku to wszystko, co później będzie się rozwijać w dorosłym życiu – ciekawość poznawczą, różne typy myślenia, postawę wobec świata, radość życia, rozwój różnych zdolności a w tym także zdolność do kochania, współczucia, szacunek dla ludzi, umiejętność rozwiązywania problemów, sprawność ruchową i zaradność życiową.
Jeżeli nie poświęcimy dziecku odpowiednio dużo czasu, ograniczając nasz kontakt do czynności niezbędnych, odsyłając je do oglądania telewizji i korzystania z gier komputerowych, to wsiąknie ono w ten fikcyjny świat, tracąc zainteresowanie tym, co się naprawdę wokół dzieje.
Jeżeli nie będziemy czytać dziecku książek, to nie tylko nie rozbudzimy w nim zainteresowania literaturą, ale też nie rozwiniemy jego wyobraźni. Takie dziecko będzie myślało bardziej obrazami niż pojęciami, a jest to jednak niższy poziom myślenia.
Okazujmy naszym dzieciom radość ze wspólnego przebywania – niech wspólne chwile będą zawsze przyjemnością nie obowiązkiem. Jeśli dziecko nie będzie miało okazji porysować, pośpiewać, poskakać podziwiane i oklaskiwane przez rodziców, z czasem może całkiem stracić zainteresowanie tymi formami aktywności i nie będzie ich rozwijać. W ten sposób niejeden talent dziecka utknie na etapie próby kiełkowania i zwyczajnie zwiędnie, a szkoda.
W wyrażaniu uznania dla twórczości dziecka powinniśmy zachować zasadę doceniania efektów, jeżeli są naszym zdaniem naprawdę godne uznania, bądź wkładu pracy jaki dziecko włożyło w wykonanie czy też zaangażowania, gdy efekty jeszcze są mało doskonałe. Można dyskretnie wskazać, co trzeba jeszcze uzupełnić, zmienić, poprawić. Pamiętajmy , że dziecko powinno zawsze mieć szanse na przeżycie satysfakcji ze swej pracy. Takie przeżycie motywuje do dalszej pracy, zachęca do wysiłku w kierunku doskonalenia i budzi wiarę we własne możliwości.
Jeżeli przeczytaliście Państwo ten wstęp, to mam nadzieję, że pokusicie się na przeczytanie pozostałych rozdziałów. Nie proponuję lektury na zasadzie: usiąść i przeczytać „od deski do deski”. Bardziej zależałoby mi na zaglądaniu od czasu do czasu, gdy coś nas zaintryguje. Zauważyliście Państwo, zwracam się do Państwa jako rodziców przedszkolaków a równocześnie identyfikuję się z Wami mówiąc „my”. To nie jest przypadek – czuję się związana z tymi dziećmi, z którymi pracuję, moja praca mnie angażuje i zależy mi na efektach. Pamiętam również własne zmagania się z różnymi tego typu problemami, gdy moje dzieci były małe. Pisząc ten poradnik mam nadzieję na nawiązanie współpracy z Państwem – jeżeli nie bezpośredniej, to chociaż przez słowo pisane.
Zapraszam do dalszej lektury. Serdecznie pozdrawiam.
Wanda Gajlewicz
pedagog , logopeda
Zacznijmy od początku, czyli pierwsze dni w przedszkolu.
Początek kariery przedszkolnej naszego dziecka może mieć bardzo różny przebieg. Różny i tu chciałabym zaznaczyć, że często zaskakujący dla rodziców. Bywa, że nasze odważne, wesołe, pewne siebie dziecko, w obliczu nowej, przedszkolnej rzeczywistości straci swą pewność siebie. Szczególnie, gdy było w centrum uwagi całej bliższej i dalszej rodziny, tracąc swoją uprzywilejowaną pozycję poczuje się zaniepokojone, zdziwione i… niezadowolone. Zareaguje niechęcią, buntem, czy po prostu lękiem. Z kolei zdarza się, że dziecko ciche, dość nieśmiałe wejdzie w świat przedszkolny swobodnie, śmiało, bez żadnych drastycznych przeżyć. Zrobi to spontanicznie, wiedzione swoją naturalną ciekawością poznawczą. Pochłonie go nowe otoczenie, obecność rówieśników i nowe, kolorowe zabawki. Dzieci potrafią zaskakiwać. Zazwyczaj jednak dobrze przygotowane do nowego, przedszkolnego etapu życia dziecko, mające poczucie bezpieczeństwa, przechodzi adaptację do życia przedszkolnego łagodnie. Po kilku dniach zaczyna traktować wyjście do przedszkola jako oczywistą czynność i podczas kilkugodzinnego rozstania z rodzicami nie tęskni zbyt boleśnie. Co znaczy dobrze przygotowane do przedszkola dziecko?
Każda nowa sytuacja budzi w nas zaciekawienie i pewien rodzaj niepokoju wynikający z niepewności: Jak to będzie? Ten niepokój w pierwszej kolejności jest przeżyciem rodziców. I w tym tkwi problem. Zastanawiamy się jak nasze dziecko poradzi sobie w przedszkolu, dyskutujemy na ten temat z współmałżonkiem, członkami rodziny i przyjaciółmi. Często nie zdajemy sobie sprawy, że w ten sposób wszczepiamy dziecku nasz niepokój. Strzępy naszych rozważań docierają do dziecka i rodzą w nim pytania : Dlaczego tatuś z mamusią tyle mówią o tym przedszkolu? Czego mam się bać? Dlaczego mogę płakać? Dlaczego muszę być odważny?
Dlatego tak ważne jest, by rozważania na temat początku kariery przedszkolnej naszego dziecka prowadzić poza zasięgiem jego zaskakująco chłonnych uszu.
Co i kiedy mówimy dziecku na temat pójścia do przedszkola?
Najlepiej w czasie, gdy składamy wniosek o przyjęcie do przedszkola, poinformujmy naszą pociechę, że chcemy, żeby zaczęła chodzić do przedszkola, by razem z innymi dziećmi pod opieką wychowawczyni bawiła się, uczyła ciekawych rzeczy, wesoło spędzała czas, gdy my, rodzice będziemy w pracy. Podkreślmy przy tym, że zawsze po pracy będziemy szybko szli do przedszkola i razem wrócimy z dzieckiem do domu. Od czasu do czasu, czekając na rozstrzygnięcie naszego wniosku, wracajmy do tego tematu kilka dorzucając pozytywnych i prawdziwych informacji. Nawet, jeżeli mamy jakieś wątpliwości, musimy pamiętać o tym, że nie mogą one być udziałem naszego dziecka.
Jeżeli uznamy, że dobrze byłoby wcześniej pokazać dziecku przedszkole, uzgodnijmy z dyrekcją placówki i umówmy się z wychowawczynią odpowiedniej grupy na odwiedziny. Gdy dojdzie do wizyty w przedszkolu stwórzmy dziecku okazję, by włączyło się do zabawy z dziećmi, a nie tylko obserwowało. Przed taką wizytą należy zadbać o pogodny, wesoły nastrój w drodze do przedszkola.
Jeżeli przedszkole realizuje program adaptacyjny dla trzylatków, gorąco namawiam rodziców – korzystajcie Państwo z niego. Jest to wspaniała okazja, by poznać warunki w jakich dziecko będzie przebywało, zapoznać się z nauczycielami, wyczuć klimat placówki, a przede wszystkim przybliżyć dziecku to nowe miejsce na ziemi, w którym już wkrótce będzie przebywało kilka godzin dziennie. Uczestnictwo w takim programie ułatwi zdobycie zaufania do placówki i przekonania, że oddajecie Państwo dziecko w bezpieczne, życzliwe miejsce.
Kiedy już nadejdzie ten pierwszy dzień pobytu w przedszkolu, zadbajmy szczególnie o to, by:
-mówić dziecku o czynnościach wspólnego działania
- działać spokojnie, bez pośpiechu, - zabrać wszystkie potrzebne, wcześniej już przygotowane rzeczy do przedszkola,
- postarać się o pogodny nastrój, - w przedszkolu pozdrawiać wesołym głosem innych rodziców, - trzymać dziecko za rękę lekko, bez ściskania, - wspólnie odszukać miejsce na półce i wieszaczek, mówiąc w trakcie o tych czynnościach,
- pomóc dziecku rozebrać się i wspólnie z nim uporządkować półeczkę i
powiesić ubranie na wieszaczku, - odprowadzić dziecko do sali trzymając je za rękę, kucnąć, lekko przytulić, dać buziaka i przekazać wychowawczyni, - zapewnić , że przyjdziemy po nie zaraz po skończeniu pracy - nie przeciągać chwili rozstania. Wahania nasze w momencie rozstania wzmagają niepokój dziecka.
Nie mówię, że opisany powyżej schemat jest jedynie słuszny, ale jest bardzo korzystny i sprawdzony. Na pewno warto uwzględnić te wskazówki, by ułatwić dziecku początek kariery przedszkolnej. Zdecydowana większość dzieci adaptuje się do warunków przedszkolnych w czasie około dwóch tygodni. Nasze zachowanie ma wpływ na jakość i długość adaptacji. Postarajmy się, by ta adaptacja miała korzystny przebieg. Powodzenia!
Rozwój społeczny przedszkolaka
Co mamy na myśli, mówiąc o rozwoju społecznym naszego przedszkolaka? O co konkretnie chodzi?
Wraz z rozwojem sprawności ruchowej poszerzają się kręgi i formy aktywności dziecka. Wkracza ono w coraz większą samodzielność działania. Na etapie przedszkolnym uczy się życia w grupie rówieśniczej. Przechodzi powoli od rozumienia typu: „ Jestem w centrum świata i wszystko, co się w nim dzieje jest dla mnie i moje”, do zrozumienia, że: „Te wszystkie dzieci obok mnie też chcą być najważniejsze i mieć wszystkie skarby na swój użytek. Więc, jak to zrobić?”. Jest to bardzo złożony proces i nie kończy się na etapie przedszkola, ale właśnie w tym czasie rozwija się najintensywniej i daje początek wszystkim postawom społecznym w przyszłości.
Jak wyglądają realia uspołeczniania na etapie przedszkolnym? Maluch na początku jest na pewno, bardziej lub mniej, zagubiony. Mamy lub taty, ani babci, czy dziadka nie ma w zasięgu wzroku i stałej dostępności. Teraz jest „pani”. Jednak „pani” nie jest tylko „moja” i „dla mnie”. Poza tym jest jeszcze taka „obca”. Nasze dziecko musi zrozumieć jaka jest rola nauczycielki przedszkola i „jak jej używać”. Wcale nie prosta sprawa. Trzeba nauczyć się, jak i kiedy szukać wsparcia u nauczycielki. Trzeba zrozumieć, „co ona oczekuje ode mnie”, gdy mówi głośno: „ dzieci”. Nasz maluch ma wątpliwości, czy to polecenie jest również i do niego, przecież pani nie mówiła „Krzysiu”, czy „Kasiu”, ale „dzieci”. Więc jak to jest? Trudna sprawa, ale powoli to wszystko będzie się układać i przybierać coraz bardziej zrozumiałe kształty.
Zabawki – jeszcze jeden zakres do treningu uspołeczniania w przedszkolu. Jest ich dużo i czasem trudno się zdecydować, którą wybrać, bo nie można wziąć wszystkich na raz. To jednak nic w porównaniu do sytuacji, gdy właśnie ta zabawka podoba się „mi” i jeszcze innym dzieciom. Co robić, przecież - „ja chcę ją mieć”?
Na początku pobytu w przedszkolu jest to nie lada problem. Cóż, zdobywanie wybranych zabawek może niekiedy stać się prawdziwa walką.
Czy dziecko, które odbiera innym zabawki , bije, szczypie, drapie jest niegrzecznym, niedobrym dzieckiem? Nie nadużywajmy takich ocen – ono po prostu nie wie jak rozwiązać ten problem. W przedszkolu będzie się tego uczyło. Będzie uczyło się, że inne dzieci mają takie same prawa, ze obowiązują zasady korzystania z zabawek i trzeba je przestrzegać, że czasem trzeba poczekać na swoja kolejkę. Nie są to proste do zrozumienia sprawy. Jest to trudne zadanie nie tylko dla malucha ale i dla opiekunów przedszkolnych a także dla rodziców. I tu trzeba naprawdę postarać się i autentycznie zaangażować, żeby sprawnie poprowadzić dziecko przez proces uspołeczniania. Zatem , żeby proces ten przynosił spodziewane efekty powinniśmy współpracować – rodzice i przedszkole.
Na czym miałaby polegać ta współpraca? Uważam, że chodzi głównie o to, żeby, po prostu, przekazywać sobie informacje o dziecku. I tu prośba do rodziców naszych przedszkolaków: Nie traktujcie Państwo różnych, nawet tych niezbyt korzystnych, informacji o zachowaniu dziecka jako skargi na nie. Równocześnie chcę też uczulić nauczycieli na formę przekazywania tych informacji – zadbajcie proszę, by zawsze brzmiały one w sposób przekonywujący, że naprawdę chodzi o rozwiązanie problemu. O to właśnie powinno chodzić i niewątpliwie tak jest. Te informacje powinny służyć obu stronom – rodzicom i nauczycielom – jako wskazówki do wspierania dziecka w niełatwym procesie uspołeczniania.
Chcę podkreślić, iż nie mam wątpliwości, że zależy nam wszystkim na tym, by nauczyć dziecko zgodnego funkcjonowania w grupie. Na tym etapie będzie to wspólna zabawa, która daje radość i uczy.
Zdaję sobie sprawę, że wszystkim rodzicom zależy na tym, by ich dziecko w miarę szybko opanowało tę umiejętność i stało się zaradne. Istotą założeń wychowania przedszkolnego jest też nauka zaradności w szerokim rozumieniu tego pojęcia. Chodzi tu o kształtowanie człowieka aktywnego, realizującego swoje potrzeby i marzenia. Duże słowa? Tak, duże i prawdziwe. Właśnie w przedszkolu zaczyna się nauka asertywności, bardzo ważnej umiejętności, ułatwiającej życie społeczne. Asertywność to nic innego, jak postawa życiowa zgodna z zasadą: „ Masz prawo wyrażać siebie, swoje zdanie, walczyć o swoje potrzeby i marzenia, ale nie możesz krzywdzić innych”. W przedszkolu nauka odbywa się głównie przez zabawę. Tutaj nasze dziecko powinno uczyć się zabawy z innymi w myśl tej zasady, a kiedyś – miejmy nadzieje – przeniesie te umiejętność na wszystkie dziedziny swej aktywności.
Tu chcę przestrzec rodziców, by nie popełniali pewnego, wcale nie rzadkiego błędu, szczególnie w odniesieniu do dzieci nieśmiałych, niepewnych siebie, ugodowych. Dziecko skarży się, że kolega je bije, szarpie, szczypie. Szkoda nam naszego dziecka i co?... Przychodzi nam na myśl zbawienna rada: „ Nie daj się – on ciebie bije, to oddaj mu.” Naprawdę nie jest to dobra rada i wcale nie nauczy naszego dziecka radzenia sobie z sytuacjami trudnymi. W ten sposób wskazujemy, że problemy rozwiązujemy siłą. Uczymy agresywności.
Zdecydowanie lepiej wyjaśnić problem bicia się dzieci z nauczycielką, a nawet z rodzicami agresywnego malucha. Wyjaśnić sprawę, poszukać wspólnie sposobu rozwiązania, ale nie oskarżać się nawzajem i krytykować metody wychowawcze. Wszyscy popełniamy błędy, ale przy postawie dobrej woli każdej ze stron, można znaleźć sposób działania ku obustronnej korzyści.
Opowiadam się za taką postawą – starajmy się informować nawzajem i zmieniać to, co złe. Uczyć nasze dzieci mądrego rozwiązywania problemów. Najlepiej uczymy przez przykład własnego działania. Pozytywne efekty uspołeczniania dziecka na etapie przedszkolnym będą pojawiać się tym szybciej, im my, dorośli biorący udział w procesie wychowania, będziemy trafniej reagować na pojawiające się problemy.
Rozwój sprawności ruchowej.
„ Trening czyni mistrza”- pozwolę sobie zacząć od tego, zdawałoby odnoszącego się do sportu określenia. Tak naprawdę odnosi się ono do każdej dziedziny życia.
Każdy żywy organizm ma naturalny pęd do aktywności ruchowej – nasze dziecko również. Im więcej ruchu, tym uzyskiwana jest lepsza sprawność ruchowa. W odniesieniu do człowieka ten zakres potrzebnej sprawności ruchowej i jej złożoność jest olbrzymia.
Dlaczego zatem my , rodzice dość często utrudniamy swoim dzieciom nabywanie tej sprawności? Dziwicie się Państwo, że to piszę i na pewno chcielibyście zdecydowanie zaprzeczyć, a jednak…
Dlaczego tak dużo trzylatków, a często i starszych dzieci nie potrafi samodzielnie sprawnie jeść? Dlatego, że miały za mało treningu. Rodzice, a szczególnie mamy chcą, by dziecko najadło się i nie pobrudziło przy okazji. Co robimy, by to zrealizować? Karmimy dwulatka, trzylatka, a nawet i starsze dziecko, zwłaszcza wtedy, gdy dodatkowo zależy nam jeszcze na czasie. W ten naturalny pęd do samodzielności, kiedy to nasz maluch domaga się: „ ja siam”. sposób często niszczymy pierwszy, występujący około drugiego roku życia , Jednak nie „siam”, bo się pobrudzisz, bo będzie szybciej, bo zrobisz sobie jakiąś krzywdę sztućcami. Zatem nasz malec otwiera tylko dzióbek, jak ptaszek i łyka cząstki pokarmu, który sprawnie podawany jest przez dorosłych,
Biedny jest maluch trafiający do przedszkola bez dostatecznego treningu samodzielnego jedzenia. Przeraża go stojący przed nim na stoliku talerz - Jak się za to zabrać? Chwyta łyżkę, a tu zupa nie nabiera się na nią lub wylewa zanim trafi do buzi. Widelec nie nabiera ziemniaczków, a ten duży kawałek mięsa nie może zmieścić się w ustach.
Oczywiście, opiekunowie w przedszkolu pomagają i ćwiczą tę trudna sztukę samodzielnego jedzenia, jednak zdecydowanie lepiej jest, gdy dziecko ma już za sobą pewien trening , kiedy wszystkie te sprawy związane z samodzielnym jedzeniem nie są takie obce, to posiłki w przedszkolu nie przerażają i są zwyczajną, codzienną czynnością, do której dziecko podchodzi bez negatywnych emocji.
W tej trudnej sztuce spożywania posiłków, poza sprawnością podawania sobie do ust, ważne jest staranne żucie pokarmów. Ma ono znaczenie zarówno zdrowotne – lepiej przeżuty pokarm jest łatwiej trawiony –jak i w pośredni sposób wpływa na rozwój mowy. Staranne gryzienie i żucie usprawnia żuchwę, wargi i język, a im one są sprawniejsze, tym łatwiej dziecko opanuje technikę wymowy wielu naszych trudnych głosek. Dlatego ważne jest, by dziecko jadało twarde pokarmy, które wymagają pewnej siły i umiejętności odgryzania a następnie umiejętnego żucia, kiedy to język przesuwa gryzione kęsy z jednej strony zębów na drugą , a zęby ściskając je rozdrabniają je na coraz mniejsze części. To gryzienie i żucie należy zacząć ćwiczyć około 18 miesiąca życia, gdy jest już kilka zębów. Dziecko powinno mieć trening żucia rozłożony w czasie na około 2-3 lat, ale też musimy zapewnić mu zawsze odpowiednio dużo czasu na staranne żucie pokarmu w trakcie każdego posiłku.
Gotowe pokarmy w słoiczkach- w postaci papek - bywają wygodnym rozwiązaniem dla zapracowanych matek, ale czasem są zmorą dla nauczycielek przedszkola, logopedów i stomatologów. Praktykowane zbyt długo ograniczają nabywanie sprawności jedzenia, prowokują powstawanie wad wymowy i zgryzu, a wszystko dlatego, że język, wargi i żuchwa są bardzo rozleniwione.
Drugą czynnością wymagającą wczesnego treningu jest ubieranie się. Bardzo ważna sprawa. Często rodzice oponują, gdy mowa o samodzielnym ubieraniu się trzylatka – jeszcze zdąży nauczyć się. Dlaczego nie już, teraz? Domyślam się : kiedy to ćwiczyć, gdy trzeba wszystko robić szybko. Szybko, a nasz maluch robiłby to godzinami. Rozumiem, ale jednak trzeba to przemyśleć i znaleźć czas na ćwiczenie samodzielności ubierania się – może w sobotę czy niedzielę, gdy nie musimy już bardzo się spieszyć i robić wszystko na czas. Bardzo ważne jest, by nie zaniedbać pierwszych sygnalizowanych przejawów potrzeby zmierzenia się z samodzielnym ubieraniem. Kiedy zlekceważymy ten okres, możemy na długo skutecznie zniechęcić dziecko do samodzielności w tym zakresie. Co później ? Później padają takie pytania:” Jak ty ubrałeś te buty?” lub: „Dziecko, nawet czapki nie potrafisz porządnie ubrać?” Skąd ono ma wiedzieć, jak te czynności dobrze wykonać, skoro prawie wcale ich nie ćwiczyło? Chcę tu podkreślić, że spotkałam wcale niemało 5-6 latków z takimi problemami.
Ruch przy ubieraniu się pobudza rozwój orientacji w schemacie własnego ciała i przestrzeni. Do przodu – do tyłu, do góry – na dół – na bok, prawa – lewa, na wierzchu – pod spodem, pchnij – wysuń – są to naturalne określenia, których używamy w trakcie ubierania. Dziecko koduje je sobie wraz z wykonywanymi ruchami. Później korzysta z tej orientacji w innych, coraz bardziej złożonych czynnościach.
Zapinanie guzików, sznurowanie butów, wkładanie pasków do szlufek, zasuwanie suwaków w kurtkach to są czynności, które ćwiczą sprawność palców. Odwracanie odzieży z lewej na prawą stronę i odwrotnie ćwiczy również wyobraźnię – jak to zrobić? Na pewno nie raz mieliście Państwo okazję obserwować nieporadne zmagania się malucha z tymi czynnościami i … często dochodziło do wyręczania dziecka. Namawiam, jeżeli tylko czas pozwoli nam na to, pozwólmy dziecku na zmaganie się z samodzielnym ubieraniem, możemy w trakcie coś podpowiedzieć, ale tym większa będzie satysfakcja dziecka, im bardziej samodzielnie wykona to zadanie. Ważne!: Nie zapomnijmy pochwalić za osiągnięcia i wyrazić radość z samodzielności naszego dziecka. Przy takiej postawie, ręczę, ubieranie się dziecka szybko przestanie być problemem dla niego i dla nas.
Nie chciałabym pominąć informacji o treningu posługiwania się przyborami do rysowania. Dziecko powinno go zacząć , gdy tylko wyrazi zainteresowanie kredkami, długopisem czy ołówkiem. Na pewno dwulatek jest wystarczająco „dorosły”, by zacząć rysować. Z początku są to zwyczajne bazgroty, ale dzięki nim dziecko doskonali chwyt kredki, zaczyna rozróżniać siłę potrzebną do nacisku na nią, by powstał ślad na papierze i zaczyna zauważać jakie ślady może na nim tworzyć. Powoli pojawi się koło, słoneczko, aż w końcu powstanie rysunek mamy. Najpierw trudno może będzie rozpoznać w nim mamę, bo zapewne ręce i nogi – o ile już będą – będą wyrastały z głowy, ale z czasem „ mama” będzie stawała się coraz bardziej podobna do postaci ludzkiej. Niech nasz mały malarz ćwiczy, gdy tylko ma ochotę. My , rodzice musimy mu zapewnić kredki, odpowiednio duże kartki papieru i wskazać właściwe miejsce do tworzenia.
Wspaniałym ćwiczeniem sprawności dłoni i palców jest lepienie z plasteliny i… lepienie pierogów razem z mamą, o ile mama zdobędzie się na ten wyczyn.( Zawsze uważałam, że jest to szczyt sztuki kulinarnej, więc chwała tym , którzy to robią czyli najczęściej babciom.) Jednak nie trzeba aż pierogów, by ćwiczyć palce. Doskonałym ćwiczeniem jest darcie papieru na maleńkie skrawki lub wydzieranie obrazków ze starych czasopism. Dziecko powinno chwytać paluszkami obu rąk papier i małymi przeciwstawnymi ruchami rozdzierać na drobne cząstki lub wzdłuż brzegów obrazka, który chce wydrzeć z kartki.
Segregowanie guzików, koralików, fasolek i innych drobnych przedmiotów przez przesuwanie ich, przebierając palcami, na odrębne kupki według wielkości, koloru, czy kształtu to tez super ćwiczenie. Nawlekanie koralików na sznureczek czy nitkę ćwiczy precyzję chwytu palców i drobnych ruchów dłoni. Są to czynności , które zawsze można dziecku w domu zaproponować.
Dziecko musi mieć też możliwość pobiegać, poskakać, turlać się, wspinać po drabinkach, rzucać piłkę – ćwiczyć dużą motorykę. Ćwiczenie palców i dłoni są ćwiczeniami małej motoryki. Ruchy związane z dużą motoryką nie tylko usprawniają, ale również pozwalają dziecku na rozładowanie napięcia emocjonalnego, którego we współczesnych dzieciach gromadzi się niemało. Jest to bardzo ważna sprawa i nie można jej zlekceważyć.
Rozwój mowy
Zdecydowania większość dzieci idących do przedszkola posługuje się mową zrozumiałą dla otoczenia. Mało jest jednak w grupie trzylatków dzieci, które mają w pełni rozwiniętą mowę W tym wieku mowa dziecka jest w fazie rozwoju i wiele niedoskonałości występujących w niej jest naturalną formą rozwojową. Typowy trzylatek jeszcze sepleni, nie wymawia „r” , zdania buduje nieporadnie, nierzadko używa niepoprawnych form gramatycznych.
Jednak nawet u dwulatka pewne nieprawidłowości wymowy są wadą a nie formą rozwojową. Proste seplenienie , gdy to nasz maluch mówi „safa” , „kosyk” jest na pewno formą rozwojową. Kiedy jednak mówiąc to wkłada język między zęby, gdy w trakcie wymowy słyszymy jakieś szumy, świsty i inne niezbyt korzystnie brzmiąc dla ucha wrażenia głosowe , to najprawdopodobniej mamy do czynienia z wadą wymowy .
Im wcześniej zareagujemy na pewne nieprawidłowości w rozwoju mowy, tym łatwiej je wyeliminować. Jeżeli zaczniemy korygować wadę wymowy na etapie jej powstawania, to mamy szansę , że zlikwidujemy ją zanim ten sposób wymowy stanie się nawykiem. Zdecydowanie łatwiej wyeliminować wady wymowy u 4-5 latka niż 7-8 latka , albo też później. Im dłużej dziecko posługuje się nieprawidłową wymową tym , silniejsze są utrwalone układy ruchowe narządów mowy , które czynią wymowę wadliwą. Dlatego bardzo korzystne i ważne dla rozwoju mowy dziecka jest , by wszelkie wątpliwości w tym zakresie mógł rozstrzygnąć logopeda już na etapie wczesno przedszkolnym.
Reagując na nieprawidłową wymowę 3-4 latki oszczędzamy dziecku wielu przykrych przeżyć na etapie początkowym nauki szkolnej. Trudno pisać i czytać poprawnie, jeżeli człowiek posługuje się nieprawidłową wymową. Niełatwo też poprawnie pisać, jeżeli nawet poznało się już prawidłowy sposób wymawiania „trudnej” głoski, ale brak jeszcze swobody jej wymawiania, bo było za mało treningu w tym zakresie.
Dzieci korzystając ze wsparcia logopedycznego już na etapie młodszych grup przedszkolnych mają szansę nie tylko na szybkie opanowanie poprawnej wymowy, ale też z reguły korzystają z ćwiczeń usprawniających percepcję słuchową , czyli zdolność wyróżniania w mowie jej elementów składanych , takich jak słowa(wyrazy) , sylaba czy głoska( litera). Są to umiejętności bardzo potrzebne na etapie nauki czytania i pisania. Nie wystarczy znać litery , aby czytać – po nazwaniu kolejnych liter - trzeba je połączyć w cały wyraz , a nie jest to umiejętność oczywista i prosta , trzeba ją wyćwiczyć. Natomiast żeby napisać wyraz , trzeba umieć wymienić kolejne głoski w słowie i zamienić je na odpowiednie litery. Sztuka czytania i pisania będzie tym łatwiejsza, im nasze dziecko będzie miało lepiej wyćwiczone powyższe umiejętności. Są to umiejętności związane z rozwojem percepcji słuchowej , która jest nieco inną formą słuchu niż słuch fizyczny. To , że dziecko dobrze słyszy, nie jest równoznaczne z tym , że ma dobrze rozwiniętą percepcję słuchową. Tą drugą trzeba wyćwiczyć . Można to robić w naturalny sposób w domu bawiąc się z dzieckiem w różne zgadywanki np.: „ Co to jest?- sa-mo-lot”. „Gdzie masz - ko-la-no” – tu bazujemy na sylabach . Ćwiczymy zaczynając od popularnych i znanych dziecku słów potem przechodzimy powoli do coraz trudniejszych. Kontynuujemy zabawę – dorosły podaje sylaby a dziecko układa wyrazy do czasu, gdy dziecko będzie czynić to zupełnie swobodnie . Potem odwracamy role i podajemy dziecku słowa, które teraz ono będzie rozbijać na sylaby. Mówimy „ motylek” a dziecko dzieli to słowo na sylaby: „mo –ty –lek” .podajemy słowa coraz dłuższe i trudniejsze, aż wreszcie stanie się to dla dziecka proste, jak przysłowiowa „bułka z masłem”.
W ten sposób ćwiczymy z dzieckiem rytm sylabowy słów. Podobnie możemy bawić się z dzieckiem i ćwiczyć syntezę głoskową. Pytamy na przykład : „Co to za zwierzę? K-o-t , k-o-ń ” lub proponujemy: „Pokaż gdzie masz n-o-s, u - ch-o” itp. Zaczynamy od słów trzy, cztero- głoskowych, popularnych i znanych dziecku. Kiedy opanuje ono ten etap, wówczas przechodzimy stopniowo do coraz dłuższych i trudniejszych. Podobnie jak z sylabami , tak i w przypadku głosek, po ćwiczeniach układania słów, przechodzimy do rozbijania słów na głoski. Teraz podajemy dziecku słowa, a ono będzie starało się rozbić je na kolejne głoski, na przykład: „ Co słyszysz na początku słowa : mak (m), a na końcu?(k)” Kiedy uda się wyróżnić głoski krańcowe, proponujemy wymianę wszystkich głosek po kolei. Z początku trzeba będzie niejednokrotnie pomagać i podpowiadać. Nie dziwmy się, gdy nie od razu będzie się udawało – to dla nas jest takie proste i oczywiste, a nasze dziecko dopiero uwrażliwia swój słuch. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Najpierw ćwiczymy popularne 3-4 głoskowe słowa (osa, kot, mak, sok, las itp.) a w miarę nabierania sprawności przechodzimy do coraz dłuższych.
Są to ćwiczenia , które nie wymagają ani specjalnych warunków ani dużo czasu – wystarczą tylko chęci i można każdą chwilę wykorzystać na rozwijanie tej umiejętności . Czas potrzebny na opanowanie jej może być bardzo różny – jedno dziecko opanuje po tygodniu, inne będzie potrzebowało na to kilku miesięcy.
Ten czas pracy zawsze przyniesie korzyści. Wspólnie spędzone chwile wzajemnego zainteresowania w przyszłości będą owocować coraz lepszym kontaktem z naszym dzieckiem , nie mówiąc już o tym , że zawsze czegoś nauczymy naszego malucha a i my też zawsze zyskamy jakąś dodatkową wiedzę o naszym dziecku.
Wracając do poprawnej wymowy , wiemy , że rodzice często starają się dziecko poprawić , gdy źle wymawia jakieś słowo. Najczęściej jednak chcą , by dziecko usłyszało na czym polega błąd i poprawiają wymowę danego słowa mówiąc ; „ Powiedz koło , nie toło”. Tu jednak nie wystarczy poprawnie powiedzieć, trzeba pokazać jak się mówi , bo dziecko, które źle wymawia, nie zmieni sposobu mówienia na podstawie wyłączenia słuchu. W takiej sytuacji trzeba zaangażować jeszcze wzrok i ruch. Musimy pokazać gdzie ustawić język, jak włożyć usta i w jaki sposób wysłać strumień powietrze , by powstała dana głoska.
Gdy zamierzamy dziecko poprawić w zakresie wymowy danego słowa, to najlepiej stańmy przed lustrem i powiedzmy je kilka razy obserwując swoje usta. Zastanówmy się co się dzieje z językiem i sprawdźmy, gdzie skierowany jest strumień powietrza . Dopiero po takim przygotowaniu siadamy z maluchem przed lustrem , proponujemy , by patrzyło na nasze usta i powoli , przeciągając sylaby mówimy zachęcając dziecko do naśladowania. Jest duża szansa, że osiągniemy sukces. Jeżeli jednak to się nie powiedzie , zawsze można skorzystać z pomocy logopedy.
Bywa nierzadko, że narządy mowy naszego dziecka są mało sprawne i wymagają ćwiczeń usprawniających. Usprawniamy ich zdolność ruchową ale też doskonalimy czucie ułożenia. Chodzi o to, by dziecko umiało odpowiednio ułożyć język i wargi, ale też i czuło, jak je układa bez konieczności sprawdzenia przed lusterkiem. Na początku jednak wszystkie ćwiczenia usprawniające prowadzimy przed lustrem .
Ćwiczenia usprawniania narządów mowy mogą być wesołą zabawą, jeżeli tak do nich podejdziemy. Przed lustrem robimy wspólnie różne śmieszne miny - wykrzywiamy usta, otwieramy je, zamykamy, wydymamy i wciągamy na zmianę, robimy dzióbek i rozciągamy w szerokim, płaskim uśmiechu lub mocno odchylamy ukazując wszystkie zęby jakbyśmy chcieli się wzajemnie postraszyć.
Podobnie z językiem - możemy ćwiczyć go, bawiąc się. Liczymy nim zęby górne i dolne, oblizujemy otwarte lub zamknięte wargi, wysuwamy na brodę bądź unosimy do nosa, kląskamy przy dość szeroko otwartych ustach ( jak do „a”)- „kla – kla” lub układając na zmianę (jak do „a” i „u”) „kla- klu”. Układamy język szeroko przy dolnych i górnych dziąsłach na zmianę. Próbujemy utrzymać go przez chwilę w takiej pozycji nieruchomo albo też otwieramy i zamykamy usta starając się cały czas zachować ułożenie języka w którejś z wskazanych pozycji. Możemy ćwiczyć energiczne machanie językiem przy szeroko otwartych ustach, początkowo między wargami, potem między krawędzią zębów a następnie przy wnętrzu górnego łuku zębów – doskonałe przygotowanie do wywołania „r”, a przy tym może być sporo zabawy. Wiem coś na ten temat.
Chcę na moment wrócić do jedzenia – większość z opisanych powyżej czynności dziecko ćwiczy bardzo naturalnie w trakcie jedzenia o ile zapewnimy mu jedzenie o urozmaiconej konsystencji i zadbamy o staranne żucie. Pisałam już o tym we wcześniejszym rozdziale , tu chciałam tylko przypomnieć.
Na zakończenie pragnę podkreślić, że mowa jest czynnością, która rozwija się w życiu naszego dziecka w zależności od ilości i jakości treningu i nie jest forma dziedziczną. Można w jakiejś mierze dziedziczyć predyspozycje do pewnego typu wymowy ze względu na budowę narządów mowy, ale nie dziedziczymy wady wymowy. To , że któreś z rodziców ma jakąś nieprawidłowość w zakresie wymowy, nie znaczy, że dziecko musi też tak mówić, choć istnieje takie prawdopodobieństwo, bo dajemy takie wzorce wymowy, jednak te trudności można pokonać przy współpracy z logopedą. Jeżeli narządy mowy są prawidłowej budowy i nie występują zaburzenia ich unerwienia, to opanowanie prawidłowej wymowy jest zawsze możliwe. Zależy tylko od wytrwałości w ćwiczeniach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz